poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 4

-No to idziesz czy nie? - Zapytałem jeszcze raz. Gryfonka dalej milczała - może... - nagle mi przerwała:
-Przez całe siedem lat traktowałeś... - tym razem ja jej przerwałem:
-Zapomnij o tym, byłem ciotą, tak słyszysz to - wziąłem głęboki wdech - ale zapomnij o tym! Chce to naprawić - mówiłem szybko jak oszalały - a tak po za tym to mi się podobasz. - Nie dowierzałem własnym ustom i uszom, że powiedziałem to ostatnie. Moja twarz zrobiła się czerwona a temperatura mojego ciała skoczyła kilka stopni w górę.
-Weź lepiej się prześpij czy coś. - Raczej była dumna z siebie, że to powiedziała i odeszła.
-Daj mi jedyną szanse. - Zatrzymałem ją.
-Odpuść Malfoy. - Dałem sobie spokój i ruszyłem do sklepu spożywczego. Nie jestem tutaj po ciuchy, rzecz jasna, tylko po jakiś alkohol, ciuchy na dyskotekę mam już w domu. 
Niestety spożywczak okazał się niewypałem, więc wyruszyłem do monopolowego.
-Poproszę jedno wino Pierre Riviere, whiskey Jack Daniels oraz dwieście mililitrów wódki Mary Jane. - Sprzedawczyni uśmiechnęła się krzywo i wymamrotała:
-A dowodzik osobisty jest? -Całe szczęście posiadam taki, ponieważ do samolotu bez niego by mnie nie wpuścili.
-A proszę bardzo. - Wyjąłem go z kieszeni i pokazałem kasjerce.
-Nie wygląda pan. - Lekko się zarumieniła, następnie spakowała mój zakup...


Wieczorem przygotowałem w czym chce iść. Ubrania miałem... niezwyczajne jak na mój styl. Przebrałem się i ruszyłem pod pokój mojej hotelowej sąsiadki. Chciałem zapukać, gdy nagle drzwi się otworzyły.
-To jak? Pójdziesz ze mną? - Popatrzyłem Hermionie w oczy. Tylko wzdrygnęła, zamknęła pokój i wyruszyła wzdłuż korytarza, klikając guzik wzywający windę. Dopiero teraz zobaczyłem jak się wystroiła - dość zwyczajnie? Brakuję mi słowa.
Dyskoteka zbliżała się małymi, dla mnie, krokami, więc wróciłem do swojego apartamentu, aby zacząć zabawę a dokładnie wypić coś na rozgrzewkę. Sięgnąłem po kieliszki do wina i napełniłem naczynie do pełna, wykwintne Pierre Riviere wypiłem na trzy łyki. Następnie wziąłem kieliszek do wódki i upiłem Mary Jane jednym łykiem. Rzuciłem zaklęcie czyszczące na naczynia i odłożyłem je na miejsce. Alkohol włożyłem do lodówki, razem z colą, którą wcześniej kupiłem. Wychodząc z pokoju stwierdziłem, że przemycę wódkę na imprezę. 
Postawiłem alkohol na stolę, sięgnąłem po różdżkę i użyłem zaklęcia zmniejszającego:
-Reducio - z końca różdżki wyleciał promyk światła a butelka zmniejszyła się tak, że schowałem ją do converse'a.
Na dole przy recepcji kupiłem wejściówkę. Dyskoteka odbywała się w klubie, który znajdował się w piwnicy pod naszym hotelem.
Ochrona mnie obmacała w celu bezpieczeństwa, sprawdziła czy nie mam broni, narkotyków, alkoholu, który nie może być wprowadzany, ponieważ alkohol spożywany w klubie może być tylko i wyłącznie zakupiony w którymś barze znajdującym się na terenie dyskoteki.
Sala była ogromna, ponoć pomieści w niej się około czterysta osób, w tej chwili było mało ludzi, więc mogłem się rozejrzeć. Odcienie ścian były czerwone, bordowe, czarne i brązowe. W środku jest cztery bary, loże do siedzenia, podesty do tańczenia, rury do tańczenia, reflektory dodające światło, efekty specjalne np. ogień, dym itp., jacuzzi również nie zabrakło. Po prawej stronie przy suficie były szyby i w jednym miejscu schody prowadzące na... plażę. Była ona oczywiście ogrodzona. Na środku plaży stał bar, za nim mały basen, kanapy do siedzenia, wielki podest do tańczenia i również reflektory. Podest dla DJ'a był w środku. Ruszyłem do łazienki, aby powiększyć wódkę. 
-Szlag! - Wyszeptałem, ponieważ zapomniałem kieliszka. Nie ma wyjścia, muszę pić "z gwinta".
Kiedy opuściłem ubikacje ludzi było już ogrom, na szczęście znalazłem szybko Granger. Siedziała przy barze. Kiedy do niej podchodziłem zwróciłem uwagę na muzykę - remixsy popularnych piosenek. W każdym klubie są zremixowane kawałki ale temu DJ'owi wychodziło bardzo dobrze.
Usiadłem obok gryfonki, która mnie nie zauważyła. Upijała łyk shota.
-Nie wiedziałem, że pijesz. - Podskoczyła, chyba nie chciała, żebym wiedział o tym.
-Każdy musi pić, Malfoy. - Powiedziała a następnie zamówiła kolejnego. 
-Ja też poproszę! - Powiedziałem do barmanki. - Taki sam jak koleżanka.
-Koleżanka? - Prychnęła - nie jesteśmy nawet znajomymi. Przecież mnie nienawidzisz. - Uśmiechnęła się. Tym razem jednocześnie wypiliśmy alkohol.
-Wcale nie. Ja chce to naprawić, ty niekoniecznie. - Poprawiła włosy. - Nie zamawiaj już nic, mam wódkę. - Schowała kieliszki do torebki. - Nie wiedziałem, że kradniesz.
-Nie kradnę, pożyczam. - Zaśmialiśmy się i odeszliśmy od baru. 
-Dam ci szanse Mal... - zawahała się -... Draco - dokończyła.
Zajęliśmy miejsce na loży. Hermiona wyciągnęła kieliszki a ja postawiłem wódkę na stół.
-To pijemy - nalałem alkoholu po równo - za nas. - Podniosłem naczynie a potem stuknęliśmy je o siebie. Pierwszy kieliszek poszedł szybko.
-Nienawidzę wódki - powiedziała - ale piję ją, żeby się... - miała chyba przekląć ale zdążył zahamować: -żeby być pijana. Fajna sprawa. - Potem gadaliśmy o przyszłości, co chcemy robić itp. Alkohol nam się skończył i nasze umysły działały już inaczej. Nie byłem pijany, bo przecież dwusetka to mało, ale na pewno nie byłem trzeźwy. Poszliśmy na podest i tańczyliśmy razem, potem Hermiona mnie zaciągnęła na rurę i razem na niej wywijaliśmy.
-Gorąco. - Powiedziała.
-Chodźmy na plażę. - Pasowało nam to, więc tak zrobiliśmy. Do baru nie było wielkiej kolejki, więc usialiśmy.
-Stawiam browara. Jakiego? - Spytałem. Dziewczyna się nie krępowała i od razy powiedziała: 
-Desperados.
-Dwa razy Desperados. - Alkohol w klubach jest zazwyczaj drogi, tu też tak było. Rzuciłem dziesięć dolarów na ladę a w zamian dostaliśmy dwa kufle piwa. Gdy skończyliśmy pić zaczęła się na plaży "piana party" z reflektorów na podest leciała piana. Szybko zaciągnąłem Hermione i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Alkohol zaczął działać mocniej, taniec przemienił się w dotykanie, najpierw dla zabawy a potem bardziej namiętniej. Piana na nas leciała byliśmy cali od niej mokrzy ale nie przeszkadzało nam to, wręcz przeciwnie cieszyliśmy się. Cała atrakcja trwała około trzydzieści minut, kiedy się skończyła wszyscy się rozeszli i bawili dalej przy barach czy parkiecie.
-Wiesz co? - Spytałem.
-Czego? - Zażartowała.
-Potrzymaj i patrz. - Ściągnąłem nakrycie głowy i podałem dziewczynie zegarek a następnie wskoczyłem do wody w basenie. Woda była przyjemnie chłodna - ochłodziła mnie. Wynurzyłem się, Hermiona się śmiała, miałem wychodzić, gdy nagle gryfonka skoczyła na bombę do wody. Przytuliła się do mnie i powiedziała:
-Trzeba korzystać z wakacji, za niedługo wracamy do Hogwartu. - Wyszliśmy z wody, zostawiłem czapkę i zegarek na ziemi, ponieważ nie chciało mi się ich brać, jestem Malfoy tzn., że kupie nowe rzeczy. - Chce coś jeszcze kupić w barze i wracam do pokoju. - Zawiadomiła. 
-To ja również będę się zmywał, ale najpierw stawiam ci coś w barze, co tylko chcesz. - Pociągnąłem ją za rękę. Powietrze było bardzo przyjemne, sprzyjało wszystkim w klubie.
-Ja poproszę piwo Somersby porzeczkowe.
-Ja proszę o Desperados'a. - Zostaliśmy obsłużeni szybko. 
Kiedy skończyliśmy gryfonka poszła skorzystać z ubikacji a ja odniosłem za nią kieliszki. Spotkaliśmy się przy wyjściu. Brązowooka zaczęła nucić hymn Stanów Zjednoczonych, stwierdziłem, że do niej dołączę i dopiero przy windzie zapadła cisza.
-Masz jeszcze jakiś alkohol? - Zapytała. - Wiem, że masz.
-No tak się składa, że mam.
-No to pijemy jeszcze!
-Nie wiem czy to dobry pomysł - zaśmiałem się - seplenisz i jąkasz się, poza tym wyglądasz... - Przerwała mi:
-Co ty możesz wiedzieć a teraz bez dyskusji idziemy do ciebie! - Podskoczyła.
Namówiła mnie na alkohol, jestem łatwy pod wpływem.
-Wino czy whiskey? 
-Whiskey! Ognista? - Usiadła na krześle.
-Nie, Jack Daniels. - Oznajmiłem.
-Co się z tobą dzieje? Ty i mugolska rzecz? - Zaśmiała się. Położyłem na stole dwie średnie szklanki, cole i butelkę Jack Daniels'a. Alkohol mieszaliśmy colą. Bardzo mi zasmakowała ta mieszanką. Wypiliśmy połowę i stwierdziliśmy, że dość. Doszła godzina czwarta.
-Zbieram się. - Ruszyła w stronę drzwi a ja za nią. Otworzyłem jej przejście do korytarza a ona nagle mnie pocałowała. -Albo zostanę jeszcze trochę - i znów wpoiła mi się w usta. Jedną ręką ją dotykałem a drugą zamknąłem drzwi. Pocałunki były gorące, już sam nie wiem które pchało się w stronę łóżka. W końcu upadliśmy na nie, gdy gryfonka zaczęła ściągać ciuchy - moje i swoje. Zostałem tylko w spodniach a dziewczyna w bieliźnie.
-Hermiono lepiej nie! Jesteś pijana. - Popatrzyła się na mnie.
-Chcesz? Bo ja chce. - Kiedy to powiedziała nie było odwrotu.
Nagle byliśmy całkiem nadzy, widziałem jej wszystkie wdzięki usiadła mi na nogach a ja wyciągnąłem z szafki prezerwatywę.


Następnego ranko obudziłem się z czymś ciepłym co mnie obejmowało. Otworzyłem oczy i spanikowałem. Przytulało się do mnie naga Hermiona Granger a żeby było tego mało ja też byłem nagi! Poruszyłem się delikatnie a ona się obudziła. Podskoczyła zabierając całą kołdrę zasłaniając swoje ciało a odsłaniając moje wdzięki. 
-Ej! - Krzyknąłem a kiedy zorientowała się, że nie jestem w bieliźnie zasłoniła swoje oczy. Szybko zarzuciłem na siebie bokserki.
-Coś ty narobił? - Usiadłem obok niej.
-Ja? Nic! - Odpowiedziałem zszokowany. Uderzyła mnie z liścia w twarz.
-Spaliśmy nago! Razem! - Była zdenerwowana. - Kretynie, dupku! Zaciągnąłeś pijaną dziewczynę do łóżka! - W jej oczach pojawiły się łzy.
-Spokojnie! Ja nic nie pamiętam! Może... tylko tak spaliśmy? - Wpadła w furię.
-Jak wytłumaczysz tą zużytą prezerwatywę? To jakiś głupi sen - próbowała się uspokoić - zaraz się obudzisz. - Zaczęła się szczypać po rękach. - Dlaczego się nie budzisz.
-Uspokój się! - Krzyknąłem.
-Zamknij się gnojku! - Warknęła. - Najgorsze jest to, że zdradziła Rona! - Wpadła w paranoję i zaczęła ryczeć jak dziecko.


~~~~

Udało się! Rozdział miał być na luzie i myślę, że mi wyszło teraz czekamy na rozdział Halszki :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz