sobota, 31 maja 2014

Rozdział 2

Kobieta, która siedziała obok mnie, wydawała się znajomo. Może miała z dziewiętnaście lat, niestety nie zdążyłem jej się przyjrzeć, ponieważ szybko odwróciła głowę jakby czegoś się przestraszyła. Poprawiłem swój, oczywiście, garnitur z najbogatszego sklepu w Londynie, niestety mi to nie odpowiada, przecież jestem Malfoy a ja nie powinienem pokazywać się w mugolskich szmatach.
Starałem się nie zwracać uwagi na dziewczynę która siedziała obok mnie. Kiedy zaspała, straciła władzę nad ciałem, a jej głowa obróciła się w moją strony. Wyglądało to trochę śmiesznie, aczkolwiek przyjrzałem się jej dokładniej... to... Granger? Na myśl by mi nie przyszło, że tak wyładniała. Ostatnim razem widziałem ją podczas II Bitwy o Hogwart. Wspomnienia, których starałem się pozbyć powróciły w mig, tak jakby ktoś jednym pstryknięciem palca mógł zniszczyć całe godziny, jednakże spróbowałem się skupić teraz na Hermio... Granger.
-Nie powiem wyładniałaś. - Wypowiedziałem te słowa na głos ale cichutko. Postanowiłem obudzić dziewczynę, tym bardziej, że wygląda przerażająco śmiesznie ale też i uroczo. - Hola! Hola! Wstawaj panienko! - Wykrzyczałem dość głośno a połowa samolotu sprowadziło swój wzrok na mnie. No i na co się patrzą te szlamy?
-Co!? Już... gdzie!? Wylądowałam? - Popatrzyłem na nią jak na dziwadło a Hermiona uderzyła się lekko ręką o twarz. - Malfoy? Jak nie miło ciebie widzieć. - Już zrobiło się nie miło.
-Ej słuchaj, to co było to przeszłość? Rozumiesz? - Granger popatrzyła na mnie wściekle i odezwała się ironicznie:
-Doprawdy? - Złapała moją lewą rękę i podwinęła garnitur do góry, po czym wskazała mój mroczny znak. Syknąłem, zepchałem jej dłoń i zawinąłem garnitur z powrotem.
-Nie umiem się go pozbyć. Uwierz mi. - Wyciągnęła słuchawki z uszu, by lepiej mnie słyszeć.
-To nie zmienia faktu, że byłeś kretynem - burknęła, poprawiając włosy - poprawka, dalej nim jesteś! - Dogryzła mi i wyjrzała przez okno. Było już ciemno. W samolocie rozległ się głos alarmu, oznaczającego, że za paręnaście minut będziemy już na Karaibach. 


Hotel miałem już zarezerwowany, więc po tym jak odebrałem swoje bagaże i wreszcie opuściłem to lotnisko ruszyłem w jego stronę. Ludzi było mało, więcej przyjeżdża pod koniec sierpnia, ponieważ ceny są tańsze, aczkolwiek ja jestem Malfoy i mogę wszystko. 

Zza rogu ujawnił się mój hotel, który stał dosłownie na plaży. Na zdjęciach był pokazany duży basen na dziedzińcu i pokoje z dużymi łóżkami, balkonami i luksusowymi łazienkami. Przy recepcji odebrałem swoją kartę, pokój nr trzysta jedenaście, który znajduję się na ostatnim piętrze. Wchodzę do windy, gdy nagle widzę dziewczynę która wbiega błyskawicznie do małego pomieszczenia, które przeniesie nas na górę.  
-Ten sam hotel? To chyba kpina. - Powiedziała... Granger!? Dopiero teraz zorientowałem się, że to ona. 
-Jaki masz numer pokoju? - Spytałem obojętnie.
-Trzysta dziesięć. - Odpowiedziała oburzona. Nie odzywałem się, żeby zrobić jej niespodziankę. Wcisnąłem guzik i widna wywindowała nas na ostatnie piętro. Krok w krok szedłem za nią, kiedy wkładała kartę do dziurki ja zrobiłem to samo. Drzwi mieliśmy dokładanie na przeciwko siebie. - Ty sobie chyba żartujesz? - Powiedziała zawiedziona. Nic się nie odezwałem bo w ciągu dalszym próbowałem otworzyć drzwi.
-Pomożesz mi? - Zaśmiała się ze mnie.
-Robisz to tak. - Przesunęła kartę w wąskiej szparce i drzwi się otworzyły. - Robisz to samo gdy chcesz je zamknąć. - Dała mi znać i zniknęła w swoim pokoju. Wparowałem do środka i zamknąłem drzwi, odwróciłem się i ujrzałem coś wspaniałego. Pokój. Po mojej prawej znajdowały się drzwi do łazienki a na wprost wielkie szklane drzwi na własny balkon! Na dodatek z grillem i dwoma leżakami. Łóżko było naprawdę wielkie, w informacjach pisało, że jest ono dwu osobowe ale patrząc teraz mogłoby się zmieścić tam co najmniej  cztery osoby! Dwie szafki nocne po oby stronach łóżka były białe, tak jak praktycznie cały pokój. Na przeciwko łoża znajdowała się plazma wisząca na ścianie. Przy wejściu do pokoju w ścianie była wbudowana wielka szafa, odsuwana z dużymi lustrami. Stwierdziłem, że się rozpakuję bo przyjechałem w końcu na cały MIESIĄC, czyli wracam dwudziestego czwartego sierpnia. Urządziłem się po swojemu i zachowałem spory porządek, ponieważ wszystko pochowałem do szuflad i szafy, resztę zostawiłem w torbach, które przyniosła mi służba.
-Dobra teraz czas na łazienkę! - Powiedziałem sam do siebie, bardzo podekscytowany. Łazienka była zachowana w kolorach bieli i mięty. Nie wierzyłem własnym oczom. W lewym rogu stała wielką wanna z funkcją jacuzzi a po prawej prysznic, obok znajdował się klop i umywalka. Z całej łazienki można by zrobić saunę bo jest taka możliwość, aczkolwiek nie będzie mi się chciało wynosić co chwilę ręczników i innych rzeczy, aby nie stały się wilgotne. Kurcze, skąd Granger stać na taki hotel? Przecież jest pięciogwiazdkowy. 
Wziąłem szybki, orzeźwiający prysznic po bardzo długiej podróży, która o dziwo nie było jakoś niezwykle męcząca, aczkolwiek mam ochotę na relaks. Dobrze, że wykupiłem pakiet za 3,5 miliona funtów bo teraz mogę robić co żywnie mi się podoba. Ubrałem swoje granatowe trampki i niebiesko białe spodenki kąpielowe. 
Wyszedłem z pokoju pół nagi i dokładnie zamknąłem drzwi, tak jak pokazywała mi to Granger. W recepcji zostawiłem tak zwany ,,klucz" do pokoju i swój mugolski dowód osobisty aby potem mógł wejść z powrotem do swojego pokoju. Ba! Teraz mogę to nazwać apartamentem. 
Recepcjonistce rzuciłem dwa słowa, że kiedy wrócę chce aby w moim pokoju znajdowała się lodówka i mini kuchenka. 
Na prywatnej plaży hotelu, zająłem leżak i zamówiłem drinka. Oby Granger nie przyszła bo nie może mnie zobaczyć w takim stroju. Zamknąłem oczy i zaspałem.


-Zaraz się przypalisz, bogaczu. - Obudziła mnie. To Granger. - Idę pływać, pa. - Spojrzałem na nią. Była ubrana w seksowną czerwień w strój kąpielowy dwuczęściowy. Urosły jej piersi. Kiedy się odwróciła jej pośladki lekko podskakiwały, gdy szła w stronę morza. 
-Niezła jesteś. - Wyszeptałem, tak aby nie usłyszała. 
Zaczęła wchodzić coraz głębiej do wody. Nadchodziła fala nie za duża ale szybka. Uderzyła ją i z początku zacząłem się śmiać ale nie było mnie do śmiechu, gdy nie wynurzała się po dłuższej chwili...

~~~~~~~~

Ok rozdział 2 pojawił się dość szybko. Teraz czekamy na rewanż Halszki :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz